Pakowanie to
koszmar dla wielu ludzi. Dla mnie po części również, chociaż robiłem to już setki
razy. Z jednej strony jest to uciążliwe, ale ma też swoje przyjemne korzyści.
Nawet lubię się przenosić z miejsca, na
miejsce, bo człowiek nie przyzwyczaja się przez to do wielu rzeczy
materialnych. Przeprowadzki w ogóle są fajne, bo dochodzi się do wniosku, że
niewiele do życia potrzeba i niewiele klamotów, które gromadzimy są realnie
potrzebne. Niesamowite antykonsumpcyjne oczyszczenie.
Jako, że
(bezpowrotnie) opuszczam Irlandię podzieliłem swój dobytek na kilka sekcji:
jedzenie, ubrania, sprzęt do malowania. Uzbierało się trochę tych fantów. Nie
opłaca mi się wysyłać ubrań i niektórych rzeczy do domu w Bydgoszczy, więc
pakuję i chowam. Jak wrócę do Irlandii to ogarnę. Jak nie wrócę. Trudno.
Ubrania i rzeczy osobiste można dokupić wszędzie. Najwyżej poproszę swoją
landlordkę o wysłanie mojego aerografu i sprężarki. Obiecała na razie, że wszystko bezpłatnie mi przechowa.
Ostatnim razem,
taki manewr z pakowaniem w kartony zrobiłem w Turcji. Miałem wrócić do kraju kebaba, po zimowej przerwie w Polsce, ale życie zaserwowało mi co innego. W rezultacie mam teraz w
Stambule kilka kartonów swoich rzeczy, których zapewne nigdy nie odbiorę.
Spośród tych trzech kartonów opłakuję tylko elegancką, niebieską koszulę ;(
***
Dzisiaj przyjeżdża Łukasz, ziomek z Bydgoszczy. Ostatnim razem widziałem, go w Dublinie
z jego dziewczyną Turczynką. Na pewno jakiś wypad na piwo się szykuje do baru.
Pora się żegnać z Zielona Wyspą i emigranckim chlebem, który ostatecznie zły
nie jest. Irlandia jest, jak wspomniałem, piękną macochą.
Ostatnia ustawka z Łukaszem i jego turecką dziewczyną w Dublinie. |
Jakby było
mało emocji, to w ostatni dzień w pracy uległem wypadkowi, przez który omal nie
straciłem kciuka. Przypadkowo został zakleszczony w mechanizmie wózka widłowego. Na razie palec się goi, ale nie jest w 100% sprawny. Czas
pokaże. Trochę się przestraszyłem tym wszystkim, bo sprawna lewa ręka jest
niezbędna, na co dzień.
Aha… Kupiłem
bilet do Szwecji (Dublin – Sztokholm), w promocji za 355 zł. Żadna, to w sumie
okazja… W czwartek lecę. Do tego czasu żyję na walizkach i kartonach. W planie jeszcze dużo rzeczy do ogarnięcia typu wizy, sprawdzenie połączeń autobusowych itd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz