Jako, że pisałem ostatnio o Irlandii przypomniał mi się wielokrotnie już poruszany wątek różnicy w etosie pracy w Polsce i na Zachodzie. Moim zdaniem nie wszystko wygląda wszędzie na świecie tak samo.
Na podstawie własnych doświadczeń udało mi się zaobserwować pewne powtarzające się elementy, które różnią te dwa style pracy. Pracowałem chyba do tej pory w co najmniej siedmiu miejscach, więc mam pewne odniesienie.
Podobnie jak w Chinach... |
Pracodawca jako wielmoża
Mam wrażenie, ze czasami w Polsce ktoś kto zatrudnia nas za 1500 zł netto myśli, iż niesamowitym dobroczyńcą. Ja miałem podobną sytuację. Pracodawca zachowywał się jakby robił mi łaskę, że pracę daje w ogóle. Owszem szefostwo trzeba szanować, jako że jest chlebodawcą. Jednak nie dostajemy wypłaty za darmo. Wykonujemy w zamian pewną, oczekiwaną od nas pracę. Jest to zatem symbioza.
W Irlandii pracownik jest szanowany i raczej nie sugeruje mu się przy każdej możliwej okazji, jaki to pracodawca jest wspaniały i daje nam pracę.
Pracownik jako osoba
Wydaje mi się, że w PL pracownik, który jest dobry często bywa pod wpływem presji. Terror w tyrze, czyli popularny mobbing to rzeczywistość. Podteksty w stylu "lepiej zrób to albo..." to rzeczywistość. Pamiętaj jeśli będziesz dobry, musisz być lepszy. Czemu? Bo na twoje miejsce jest 10ciu innych! Niezdrowa presja to paliwo napędowe karier pracowniczych w PL.W Irlandii jeśli jesteś dobrym pracownikiem generalnie masz luzy. Firma w Ciebie zainwestuje i da możliwość rozwoju. Przykładowo: musiałem kiedyś zwolnić się z pracy na kurs angielskiego. Szef sam mnie podwiózł. Poprosił tylko bym wpadł rano i ogarnął kilka rzeczy.
Po to głównie pracujemy. |
Kwestia podwyżki
W Polsce rozmowy o podwyżkę kojarzą mi się z sądem ostatecznym albo walką o Westerplatte. Trudno się jednak pracodawcom dziwić, przy tak horrendalnych kosztach pracy w naszym pięknym kraju.
Na wyspach w większych korporacjach pieniądze zawsze się znajdą. Jeśli pracownik rzeczywiście odstaje w pozytywnym tego słowa znaczeniu, to prawdopodobne, że dostanie większą płacę.
Atmosfera w pracy
W Polandzie jeśli jesteś zadowolony i żartujesz sobie z kolegami z pracy oznacza to, że masz za mało obowiązków na głowie, które powinny Ciebie zdeprecjonować. Pracownik ma być smutny i nie mieć czasu na śmichy-chichy w pracy. Polacy lubią tę pseudo-formalną otoczkę i złudzenie, że robią coś cholernie ważnego w megaważnej firmie.
To chyba podstawowa różnica, jaką odczuwam tutaj na wyspie. W Irlandii, to że sobie żartujesz w robocie nikomu nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie - szefowie lubią sobie podowcipkować, bo to ich zdaniem wpływa na pozytywną atmosferę w pracy.
Nie samą pracą żyje człowiek. |
Relacje szef-pracownik
I tu przechodzimy do ciekawych kwestii. W Polsce szef w niektórych firmach, to nadczłowiek, a przynajmniej tak mu się wydaje. My jesteśmy stworzeni, by dla niego pracować.
W Irlandii szef to często buddy, z którym możemy pożartować, a przede wszystkimi nie rozmawiamy z nim "per pan(i)". Zapyta nas co robiliśmy w weekend i czy udało nam się zaliczyć w pubie. Tacy są Irlandczycy.
Spowodowanie strat
W Polsce: kiedy coś przypadkowo zepsułem od razu słyszałem legendarne - "potrącę od pensji". Nawet głupie 10 zł.
Kiedyś zdarzyła mi się dosyć spora pomyłka, w wyniku której wszyscy musieli zostać dłużej w pracy w sobotę(!). Kosztowało to firmę nieco pieniędzy. Szef powiedział tylko "każdy popełnia błędy". przepraszałem kilka razy, ale on powiedział żebym przestał i po prostu więcej tak nie robił, a zapomnimy o sprawie. Ludzkie podejście co?
Kiedyś zdarzyła mi się dosyć spora pomyłka, w wyniku której wszyscy musieli zostać dłużej w pracy w sobotę(!). Kosztowało to firmę nieco pieniędzy. Szef powiedział tylko "każdy popełnia błędy". przepraszałem kilka razy, ale on powiedział żebym przestał i po prostu więcej tak nie robił, a zapomnimy o sprawie. Ludzkie podejście co?
Stażysta
Do roboty!!! |
Jeśli jest możliwość, to lepiej to wykorzystać. I tę możliwość i nowego stażystę, który za kilkaset złotych zrobi to samo, co regularny pracownik. On(a) nie ma się przyuczać. To raczej zysk wyłącznie dla firmy. Na koniec mu podziękujemy.
Stażysta przychodzi do nas, ale niewykluczone, że za jakiś czas go zatrudnimy jeśli się sprawdzi.
Wnioski nasuwają się same... Oczywiście jest to moja bardzo subiektywna opinia i nie każdy może to tak postrzegać. Po za tym z góry uprzedzam, że generalizuję całość. Zapraszam do komentowania! Jak ktoś ma jakąś zajebistą robotę i odbiega od stereotypowego modelu chętnie posłucham.
ciekawy post, przypominałam sobie, jak przyjemnie, spokojnie i uczciwie było we Francji. W Polsce wprawdzie nigdy nie pracowałam, ale co z opowieści znajomych się nasłuchałam, to mi wystarczy...
OdpowiedzUsuń