sobota, 2 maja 2015

Słów kilka o syndromie postparadise - część 2

Ostatnio żaliłem się na stan swojego samopoczucia po powrocie z rajskiej Gambii do roboty w Irlandii. Dzisiaj opisuję dlaczego się tak smucę... Tutaj zaś poprzednia część lamentu.

Nie porównujmy tego...


1. Po pierwsze – wieczne słońce
Po pierwsze z grubej rury, czyli o pogodzie. Kraje trzeciego świata właściwie w 90% są tropikalnymi obszarami, które kuszą brakiem zimy, a co za tym idzie: złamań nóg na lodzie, potrzeby noszenia tony ubrań, opóźnionych pociągów, niedziałających zamków samochodowych czy zamieci śnieżnych. Jeśli ktoś uważa, że tylko meteopaci są zależni od pogody, to niech wysiądzie z samolotu i stanie na plaży o białym piasku bez zmiany wyrazu twarzy. Ja osobiście, jako zwierzę ciepłolubne mógłbym mieszkać w tropikach rok okrągły. Nie jest to co prawda zbyt zdrowe dla gospodarki, ale dla osobistego samopoczucia na pewno. Zatem, wieczne słońce jako argument za. 

 
...do tego.

2. Po drugie - niskie ceeeeeeny!
Po drugie, jak już wspomniałem niższe koszty życia, które wynikają po części z wiecznego słońca, a po części z taniej siły roboczej, a po części z jakiś bardziej skomplikowanych sytuacji geopolityczno-historycznych. Pieniądze nie są w życiu najważniejsze, ale ważne są i na pewno nikt nie lubi spoglądać na rosnące ceny. Natomiast jak to się ma w przysłowiowym „raju”? Piwo za 2,60 zł w barze, masaż za 40 zł, transport publiczny za 0,70 zł... aż chce się żyć, biegać z otwartym portfelem i wydawać. Porównanie cen jest jednak czasami iluzoryczne, bo niektóre produkty, które dla nas są tanie i potrzebujemy ich na co dzień mogą być trudniej dostępne. Przykładem może być mleko, które u nas kosztuje 2-3 zł za litr, a w wielu b i e d n y c h krajach trzykrotnie więcej. To co u nas stanowi powszechne dobro, gdzie indziej może być luksusowe i na odwrót. Przykładem może być np. krewetka, mleko kokosowe lub dobra woda ognista (czytaj wódka).

Cheese Sada Dosa - to śniadanko w Indiach w restauracji średniej półki kosztuje od 3 do 6 zł.


3. Po trzecie – królewskie posiłki
Ile można jeść ziemniaki z mielonymi? Wyprawa do egzotycznych miejsc obudzi nasze kubki smakowe serwując doznania jakich wcześniej nie zaznaliśmy. To czego nie znajdziemy u nas to jedzenie uliczne, które s(r)anepid i państwo ogólnie wyeliminowało, bo przecież to musi być niezdrowe, złe i niehigieniczne. Prawda jest taka, że smażona ryba kupowana na rogu od sędziwej murzynki będzie tysiąc razy pewniejsza pod względem pochodzenia i składu niż ryba kupowana w sterylnym opakowaniu w jednym z wielkich hipermarketów. Co ciekawsze w krajach biedniejszych generalnie nie występują często ludzie otyli, bo podstawą ich pożywienia często jest ryż, owoce morza, mnóstwo warzyw... Takie jedzenie nie tylko jest pyszne, miłe dla oka i tanie, ale też oczywiście zdrowe.

To takie filipińskie schabowe z makaronem ;)


4. Po czwarte - luz
To co urzeka w krajach pod palmami to luz, którego nie spotkacie w krajach bałtyckich. Jest to kwestia kulturowa silnie powiązana z pogodą. Południowcy (już nawet na przykładzie Włochów) są bardziej otwarci, mniej frasobliwi, wylewni, mniej punktualni, ale też bardziej optymistycznie nastawieni do życia. „My mamy zegarki, a oni mają czas” - powiedział kiedyś ktoś mądry. To niestety prawda. Podczas gdy z zaciśniętymi zębami spędzamy setki godzin i litry potu na mozolną próbę wdrapania się wyżej po drabinie kariery... tamci ludzie robią to co powinienen robić człowiek. Cieszą się życiem. Po co denerwować się tym, że autobus spóźnił się 10 minut? Przyjedzie następny.

Po co się kurna stresować? Chillout jest najważniejszy.


5. Po piąte i może najważniejsze... kobiety.
Konia z rzędem temu, kto nie pomyślał nigdy o wyprawie na ciepłe wyspy i zaznajomienia się z tubylkami. W tzw. krajach trzeciego świata często jest tak, że podział ról ze względu na płcie jest bardziej tradycyjny niż w krajach zachodnich. Tym samym kobiety są bardziej kobiece, a mężczyźni bardziej męscy, a przynajmniej tego się od nich wymaga. Wystarczy porównać chociażby Kolumbię z Irlandią. Uprzedzam, że jest to porównanie miażdżące.
Kobiety z krajów tropikalnych kuszą swoją egzotyczną urodą, innymi manierami i swoim oddaniem w stosunku do faceta. Dobrym przykładem mogą być tu Filipinki.

Plaża, piękne, uśmiechnięte dziewczyny... Ach...


Za kilka dni napiszę jak sobie radzić z syndromem postparadise...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz